[+48] 502034428

Czytaj bajki w Szymonówce

Maria Nienartowicz
"W królestwie Ducha Gór"


Gdy Karkonosz usiadł na swoim fotelu (wiecie już przecież gdzie- na jednej z malowniczych skał Pielgrzymów) maluchy ostrożnie wyjrzały na świat i aż szeroko otworzyły buzie ze zdziwienia, oniemiały z zachwytu. Królestwo Ducha Gór było imponujące, wspaniałe.
-Ależ tu pięknie- wyszeptał Wścibinosek, patrzac na majestatyczną królową Karkonoszy górę Śnieżkę "ozdobioną talerzami", czyli niezwykłym schroniskiem obserwatorium.
Dalej rozciągały się niższe wzgórza, porośnięte kosodrzewiną, niżej świerkowym lasem, widać też było słynną Małą Kopę z wyciągiem, a poniżej rozciągała się malownicza polanka nie tak dawno zniszczona przez szalejące wichury "ozdobiona" rzeźbami z powywracanych korzeni drzew. Teraz jednak budząca się do życia. Krasnale podziwiając malowniczy górski krajobraz zrozumiały, dlaczego Duch Gór ukochał te strony. Ale jak to maluchy, po chwili zaczęły się wiercić i kręcić, coraz bardziej wychylać z ukrycia. Karkonosz delikatnie postawił malców na ziemi, rozsiadł się teraz wygodnie na swoim tronie, ale nie zdrzemnął się, o nie... bacznie obserwował poczynania malców. Skrzaciki bawiły się wesoło najpierw w berka, a potem w chowanego, a gdy zabawy znudziły im się... zaczęły się gramolić po skałkach. Poczatkowo olbrzym chciał ofuknąć lekkomyśle towarzystwo, ale (o dziwo!) stał się spokojnym i powiedział:
-Tak nie wolno postępowac w górach- cierpliwie tłumaczył maluchom.- W górach trzeba zachowywać wyjątkową ostrożność. Nie wolno bez zabezpieczenia "skakać" po skałkach, bo może skończyć się to tragicznie.
-Eee, to już w ogóle nie można skakać po górach?- zmarkotnieli malcy.
-Można- uśmiechnął się Karkonosz- ale mądrze.
-To naucz nas ,ukochany Karkonoszu!- prosiły maluchy.
Ten wyczarował liny do wspinaczki, laski, czekany, odpowiednie buty i co najważniejsze-kaski. Ani się obejrzał, a stała przed nim zdyscyplinowana grupka prawdziwych miłośników wspinaczki skałkowej.
-Czas zacząć lekcje- uśmiechnąl się pod nosem Duch Gór. Zapomniał, że miał się zdrzemnąć na swoim fotelu. Tej chwili spotkania ze skrzacikami nie zamieniłby na najsłodszy sen. Już nie pamiętał, kiedy czuł się tak potrzebnym, tak szczęśliwym. KONIEC
fragment tekstu zaczerpnięto z książki Marii Nienartowicz "Przygody Karkonoskiego Skrzata" wydawnictwa "AD REM" Jelenia Góra